Maj spędzamy w okolicach Stuttgartu.
Za nami pierwszy lot w składzie mama i córka. Jula ma już 10 mc i jest kochanym towarzyszem podróży. Płacze naprawdę w kryzysowych sytuacjach. Przed wylotem miałyśmy niewielki problem z nadbagażem ( tylko 6 kg:) KOBIETY 😀 ), ale z pomocą męża i dziadków odleciałyśmy szczęśliwie.
Jeśli chodzi o nadbagaż to miałam 3 opcje:
- szybko się przepakować i zostawić część rzeczy, hmm.. nie nauczyłam się jeszcze pakować z dzieckiem, wszystko wydaje mi się przydatne i napewno się przyda:)
- zapłacić za nadbagaż przy odprawie – koszt ok. 300 zł ( Linie lotnicze Eurowings)
- kupić na lotnisku walizkę podręczną i przepakować tam nadmiar 6 kg
wybrałam opcję nr.3 – zyskałam dodatkową walizkę, która zawsze się przyda i mogłam zabrać wszystkie rzeczy, które zaplanowałam. Koszt zakupu 198 zł.
Jula była tak zmęczona, że zasnęła zanim wystartowaliśmy, a po lądowaniu musiałam ją obudzić. Zasada: zmęczyć dziecko przed lotem sprawdza się w 100%.
Doleciałyśmy w piątek wieczorem, a w sobotę rano już wyruszyliśmy poznawać okolicę.
Niespełna 1,5 h drogi i dotarliśmy do malowniczej miejscowości Blaubeuren w kraju związkowym Niemiec – Badenia Wirtembergia. Miasto lezy na trasie rowerowej wzdłuż rzeki Dunajec, drugiej co do wielkości w Europie.
Wybraliśmy się tutaj głównie, aby zobaczyć źródło Blautopf. Jego nazwa pochodzi o naturalnej turkusowej barwy wody. Kolor jest identyczny jak na zdjęciu poniżej.
Blautopf to drugie, najobfitsze wywierzysko w Niemczech. Znaczenie słowa „wywierzysko” musiałam sama sprawdzić, bo do tej pory była dla mnie owiana tajemnicą. Wywierzysko to rodzaj bardzo wydajnego źródła krasowego, najczęściej mieszczącego się na terenach górskich. Miejsce, z którego woda wypływa z pod ziemi. Turkusowe źródło daje początek rzece o nazwie Blau, która po około 22 km zasila Dunajec.
NURKOWANIE W Blautopf
21 metrów głębokości – tyle mniej więcej trzeba pokonać, aby dotrzeć do głębi jeziora. Hmm… doświadczony nurek jest w stanie zrobić to dobrze. Niestety wiele przypadków śmiertelnych z udziałem amatorów przyczyniło się do tego, że władze miasta w roku 1980 zakazały tego sportu – a szkoda, bo widoczność piękna i podwodny świat ma zapewne dużo do zaoferowania.

Jula zaciekawiona:) Zabraliśmy kocyk piknikowy, jednak nie było go gdzie rozłożyć. Las otaczający jezioro, dobre miejsce do spaceru z nosidłem.


Nad samym źródłem jest jedna restauracja, jednak zakres serwowanych dań to raczej drobne przekąski i deser.


Niedziela – dzień drugi weekendu:D
Spędziliśmy nad Jeziorem Bodeńskim. Tego dnia miało się wrażenie, że sezon plażowo – kostiumowy otwarty na dobre. My jednak nie przystosowani, udaliśmy się aktywnie w spacer przy brzegu.
Zatrzymaliśmy się w Gminie Sipplingen http://www.sipplingen.de/urlaub.html .
Na pieszo, rowerem, w górę, na wodzie czy na trawie – każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i rodziny.



Na koniec moje ukochane karmienie piersią – wszędzie i zawsze:)
